Szukaj na tym blogu

0

hiper- refleksja

sobota, kwietnia 09, 2005

Jeszcze niedawno, zafascynowany zgłębianiem hipertekstowej tematyki, uważałem, że hipertekst lepiej pozwala na przedstawienie opozycyjnych racji, różnych światopoglądów. Skrytykowałem wówczas książki, jako wyraz "uczenia skostnienia światopoglądowego", czemu muszę się teraz zdecydowanie sprzeciwić.

Krytykując książki zapomniałem o kilku zasadniczych kwestiach. Skupiłem się na formie- książka ma określoną, założoną przez autora kolejność czytania. Fascynując się hipertekstem przyznałem mu w pewnym sensie prawo, a może i obowiązek przedstawiania różnych punktów widzenia. Myliłem się mocno, ponieważ może być zupełnie odwrotnie- hipertekst może być oparty tylko na jednym światopoglądzie, a książka pokazywać ich wiele. Czy jednak szukanie różnic jest istotne, jeśli zarówno książka jak i leksje i strony www funkcjonują w sieci wzajemnych odwołań?

Zapomniałem o jeszcze jednej sprawie. Hiperteksty często składają się z krótkich leksji, w przeciwieństwie do książkowych rozdziałów i stron. Można obawiać się, że redukcja wypowiedzi jedynie do kilku informacji (istnieją nawet postulaty, ża ma to być maksymalnie 7 informacji, by dostosować się do pamięci operacyjnej mózgu) sprowadzi wypowiedź do zero-jedynkowych faktów, bez krzty własnego zdania autora. I bez krytycznego osądu podawanych informacji. Obawiam się, że istnieje nawet pewna forma nacisku, by, choćby notki blogowe, nie były zbyt długie. Blogerzy czasem zaczynają się, świadomi presji lub nie, tłumaczyć z "przydługiej" notki. Oczywiście mogę się w tej kwestii grubo mylić, ale mam wrażenie, że istnieje nacisk na to, by notka lub leksja była jak najkrótsza i jak najmniej przypominała książkowy wywód.

W przeciwieństwie do hipertekstu internetowego lub dyskowego, książka jest bardziej zorganizowaną formą wypowiedzi. Lepiej pozwala zrozumieć konkretne stanowisko autora. Ale również wpisana jest w sieć, czy to intertekstualnych powiązań, czy poprzez sieć przypisów i odwołań. Zatem książki są hipertekstem i stanowią po prostu dłuższe jednostki hipertekstowej sieci, oparte na nieco innej "wolniejszej" technologii . Ale czy do dobrego przemyślenia konkretnej sprawy nie trzeba nam właśnie czasu?

Świadomie pominąłem możliwości swobodnej publikacji, jakie daje internet, a jakie niemożliwe lub znacznie ograniczone są w przypadku książki. Ale gdybym chciał zająć się kwestią dogłębniej, musiałbym napisać... książkę lub mocno rozbudowany hipertekst. I w ten sposób mój wywód zderzył się z pewną modą nowego medium- modą na krótkie leksje, mocno popularne w tradycji anglosaskich hipertekstów. Czy musimy się z tą modą zgadzać? Oczywiście, że nie, a przykładem niezgody niech będą tekstony w hiperfikcji "Koniec Świata wg Emeryka" Radosława Nowakowskiego.

0 Responses to "hiper- refleksja"