Szukaj na tym blogu

0

nowa matura

poniedziałek, lipca 04, 2005

Wiele mówi się ostatnio o nowej maturze. Wiele, ale tak naprawdę głównie o biednych maturzystach, którzy musieli czekać wiele tygodni na wyniki. Niewiele natomiast dyskutuje się o samych egzaminach, ich formie i sposobie przeprowadzenia. Tak jakby nie było o czym rozmawiać.

Nowa matura to jednak według mnie temat rzeka. Miała być wprowadzona już kilka lat temu, sam byłem zastraszany wizjami egzaminu z matematyki, co przerażało mnie wówczas niezmiernie. Bo choć zawsze będąc dobrym z matmy, od drugiej klasy liceum zacząłem zarzucać liczenie zadań, by zaoszczędzony czas poświęcić choćby na piłowanie na basie w punkowym składzie.

Nowa matura to temat rzeka. Dyskusje przycichły, a warto zwrócić uwagę na kilka aspektów. Przede wszystkim główną cechą nowej matury jest pozorna obiektywność oceny. Pozorna, ponieważ niezbędnym zabiegiem, który pozwala na zobiektywizowanie spojrzenia na wyniki jest zmuszenie uczniów do jak najbardziej zero-jedynkowych odpowiedzi. Tak lub nie. Zero lub jeden. Oczywiście jest to do końca niemożliwe, ale w tę stronę właśnie zmierza.

Obiektywizacja ta niesie za sobą konieczność sprawdzania testów (właśnie- testy) przez niezależne komisje, co redukuje ewentualne kumoterstwo lub litościwość egzaminatora do minimum. Pociąga to za sobą jeszcze jeden skutek, mianowicie uczeń, do tej pory osoba, traktowana lepiej lub gorzej, przeistacza się w przedmiot. Przestaje być podmiotem (albo jego zalążkiem, ponieważ w polskiej szkole podmiotowość jest dalece wątpliwa) i staje przedmiotem operacji dokonywanych przez "wysokie komisje", McDonald's owymi, racjonalnymi fytkami, a te gdy nie spełniają normy, nie mogą być zjedzone.

Podczas oceny prac egzaminacyjnych zachodzi robotyzacja oceniania. Uczeń staje się tylko mglistą, nieznaną postacią ukrytą za wynikiem testu. Nie ma mowy o rozpoznaniu przez egzaminatora stylu pisania swego ucznia i ewentualnego uwzględnienia dotychczasowych osiągnięć, gdyby poszło źle. Liczy się spełnienie pewnej odgórnie narzuconej normy. Taśma produkcyjna nie zatrzymuje się, by dokonać naprawy uszkodzonych części. Przedmioty z defektami po prostu są wyrzucane.

Dodatkowo część wyższych uczelni traktuje wyniki matur jako egzamin wstępny. Jest to wbrew idei uczenia się przez całe życie. Dlaczego? Kiedy zdawałem maturę, mogłem pozwolić sobie na słaby wynik lub wybór przedmiotów zupełnie innych niż na egzaminie wstępnym. Dzisiaj wybór przedmiotów egzaminacyjnych determinuje moją przyszłość- muszę wybrać te, które są brane pod uwagę na konkursie świadectw i uzyskać z nich jak najlepszy wynik. Jeśli natomiast nie dostanę się w danym roku na studia, w następnym może się okazać, że zmieniły się przedmioty brane pod uwagę na konkursie świadectw, co automatycznie wyklucza możliwość kandydowania. Nie wspominając już o ewentualnej zmianie upodobań co do studiowania i jeśli nie dostałem się na historię, zdawania za rok na fizykę.

Jest jednak wyjście z ostatniego problemu- można zdecydować się na studia w prywatnej uczelni. Trzeba oczywiście za nie zapłacić.

I tak dzięki nowej maturze jesteśmy przymierzani do edukacyjnej matrycy, z której wycina się niepasujące części i nie pozwala na zmianę naszych życiowych wyborów, zniechęcając część społeczeństwa do uczenia się. Bo w klasie maturalnej uczymy się cały rok pod kątem zdania testów. Nie krytycznego odbioru świata i wyrażania własnego zdania. Kto nie pasuje do systemu ten odpada lub wpada w sieci komercyjnej edukacji, która niekoniecznie gorsza, ale jednak płatna, a na to nie stać wielu ludzi, którzy w innych "staromaturowych" warunkach mieliby jeszcze przynajmniej jedną szansę.

0 Responses to "nowa matura"