Szukaj na tym blogu

1 komentarze

prowokacje i psucie państwa...

poniedziałek, października 27, 2008

Kilka dni temu w TVN24 oglądałem popołudniową dyskusję, w której poruszono m.in. sprawę prowokacji, jakich dopuszcza się już regularnie poseł Palikot. W debacie uczestniczyła Julia Pitera, która z przyczyn wiadomych nie mogła podważyć i tak wątpliwego w niektórych kręgach "autorytetu" Palikota. Był również Jarosław Sellin, działacz obywatelskiego ruchu Polska XXI (czegoś w rodzaju "Krytyki Politycznej" prawicy, ale o raczej bliższych przyziemnych wyborczych celach politycznych niż wyrażane przez KP).

Pan Sellin bardzo mocno skrytykował poczynania posła Palikota. Określił podejmowane przez niego działania jako prowokacje, które wpisują się w psucie państwa i przyczyniają do obniżenia jakości debaty publicznej.

Nie jestem fanem Palikota, na pewno nie jego formacji politycznej. Nie uważam również, by jego działania znacząco różniły się od poziomu np. Jarosława Kaczyńskiego i słynnego tekstu o ZOMO i stoczni, a także Lecha Kaczyńskiego i znanego "spieprzaj dziadu". Palikot jest bulterierem Tuska, korzysta po prostu z innych środków wyrazu, których prawica zastosować nie może. Bo trudno sobie wyobrazić Kurskiego z wibratorem w radiu "Czarnego Piotrusia", albo posła Gosiewskiego w koszulce z napisem "jestem gejem".

Krótko mówiąc- Palikot to ta sama bajka i ta sama zabawa w pi(a)skownicy. Ale zgodzić się z Jarosławem Sellinem nie mogę. Gdyby przyznać mu rację, okazałoby się, że polityka to tylko gadające piękną polszczyzną głowy, ubrane w dobrze uszyte garnitury. W słowach Sellina wyrażone jest marzenie o "porządnej polityce", ale jednocześnie Sellin chce narzucić odwoływaniem się do "wysokich standardów", konserwatywne wartości. Chce wmówić nam, że głos mogą zabierać tylko ci, którzy swoim zachowaniem dopasowali się do etykiety politycznej elity. A byłoby to automatyczne odebranie prawa głosu wszystkim, którzy niejednokrotnie zmuszeni przez życie, miejsce urodzenia, wartości swojej grupy społecznej czy lokalne normy kulturowe, operują innym językiem, gestami, albo są tak zrozpaczeni, że nie mogą sobie pozwolić na "kulturalną" (samo pojęcie "kultury" jest przez pisowców i satelity używane tylko w rozumieniu "dobrego wychowania" i tradycyjnych wartości- "naszej, polskiej, wysokiej kultury") wymianę argumentów.

W polityce jest miejsce zarówno na bojówki Giertycha, parady gejowskich rodzin, wysypywanie zboża przez Leppera, palenie kukieł Wałęsy przez braci Kaczyńskich, protesty pielęgniarek i klęczenie członków Inicjatywy Uczniowskiej przed ministerstwem edukacji. Szkoda tylko, że media, przyzwyczajone przez akcje Palikota, a jednocześnie stojące na straży "jakości debaty publicznej", z politycznych wystąpień bez garniturów, konferencji prasowych i rzeczników, robią co najwyżej "news dnia", którego bohaterowie najczęściej bywają przedstawieni jako dziwolągi, albo wysuwający nieuprawnione żądania stado pasożytów...


Creative Commons License
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

1 Responses:

Unknown Says:

te powszechne medialne "a fe" wobec Palikota pachnie na kilometr hipokryzją. A co do samego Palikota, przynajmniej łoży na poważne wydawnictwo... Choć z drugiej strony jest właścicielem polmosu ;)