Hipertekst ze względu na swoją strukturę- sieć połączonych ze sobą leksji, zezwala użytkownikom na swobodne nawigowanie w jego przestrzeni, wybieranie interesujących hiperłączy i podążanie za nimi w odpowiadającej nam kolejności, powracanie do nich, zapętlanie swojej hipertekstowej podróży i przekopywanie zasobów hipertekstowych w dowolnie wybrany sposób. Możliwość podejmowania dezycji, wysoki stopień selektywności powodują, że istnieje wiele ścieżek, jakimi może podążać czytelnik/użytkownik. Ścieżki te mogą się od siebie różnić kolejnością wystąpienia poszczególnych leksji, różnicami w zakresie wystąpienia pewnych tekstonów, a nawet mogą kompletnie się ze sobą nie pokrywać treściowo, ponieważ użytkownicy, dokonując samodzielnych wyborów, dokonali ich w tak radykalnie różny sposób, że skonstruowali z hipertekstowych klocków całkowicie odmienne projekcje. Istnieje również możliwość, że ten sam odbiorca hipertekstu za każdym następnym wejściem w strukturę hipertekstową przemierzać będzie zupełnie odmienne ścieżki, miotany losowymi odnośnikami lub na skutek odmiennych decyzji co do wyboru łączy. Wielość możliwych aktualizacji jest ograniczona w zasadzie tylko strukturą, jaką stworzył autor i prowadzi do wielu sytuacji odbioru. Dlatego hipertekst nie jest dziełem, a raczej procesem. Bo cóż można by określić mianem konkretnego hipertekstowego dzieła? Czy byłaby nim ścieżka stworzona przez odbiorcę? Jeśli tak, to która? A może struktura stworzona przez autora, owe klocki, z których możemy układać? Jeśli zdecydowalibyśmy się na ostatnią odpowiedź, równie dobrze dziełem można by określić zestaw klocków- drewnianych lub np. lego, do których brak konkretnego planu budowy i można z nich zbudować praktycznie wszystko: pojazd kosmiczny, samochód, robota, zamek czy też myjnię samochodową- wszystko zależy od naszej inwencji i pomysłowości. Wszystkie klocki pasują do siebie i to od naszych decyzji zależy, czy powstanie z nich robot, czy rakieta. W takim razie, czy owe klocki są dziełem? Zestawy leksji, choć połączone są ze sobą hiperłączami, przypominają właśnie klocki- można je ze sobą łączyć, ale jednak nie zmuszają na przechodzenie od jednego fragmentu do drugiego, linearnie, lecz wymuszają podjęcie decyzji. Ostateczny wybór pozostawia się odbiorcy, który w akcie podróży po hipertekstowej strukturze przeradza się właśnie w autora. Jest kreatorem i twórcą swojego indywidualnego dzieła i indywidualnego sensu. Jak w takim razie interpretować hiperteksty, skoro nie ma dzieła powtarzalnego (ewentualne powtórzenie może mieć charakter czysto przypadkowy; im bardziej złożona struktura hipertekstu, tym prawdopodobieństwo powtórzenia jest mniejsze), którym można by się zająć, a moja własna interpretacja, jest tylko moją interpretacją? Problemy, jakie powyżej wymieniłem, zdecydowanie odróżniają lekturę hipertekstu od lektury książki. Książka jest tworem fizycznym, namacalnym. Hipertekst, poprzez istnienie w formie elektronicznej jest ulotny, nienamacalny i do tego zmienny.
Szukaj na tym blogu
Subskrybuj:
Komentarze do posta (RSS)
0 Responses to "problemy interpretacji hipertekstu"
Prześlij komentarz