Jakiś czas temu, przy ogromnym i nieocenionym wsparciu Grupy Tłumaczy Witryny Projektu GNU, udało mi się przetłumaczyć tekst Richarda M. Stallmana "Linux, GNU i wolność". W tekście RMS wyjaśnia, co robił już wielokrotnie, dlaczego znany alternatywny system operacyjny powinien nazywać się GNU/ Linux, a nie Linux (co sugerowałoby, że jego jedynym autorem jest Linus Torvalds). Wyjaśnia, dlaczego nie ma obowiązku wygłaszać przemówień dla ludzi, którzy nie uznają zasług Projektu GNU w rozwoju GNU/ Linuxa oraz że w walce o wolne oprogramowanie nie ma kompromisów, na jakie godzi się Torvalds. RMS tłumaczy również, dlaczego obecna wersja jądra systemu- czyli Linuxa- nie jest do końca wolna.
Stallman, w przeciwieństwie do Torvaldsa, nie uważa, że lepsze jest to, co technicznie lepsze, ale to, co pozwala na cieszenie się nieskrępowaną wolnością. Nie ucieka od polityki, czego wyrazem jest ostre podsumowanie tekstu:
"Ceń swoją wolność albo ją stracisz, uczy historia. „Nie zawracaj nam głowy polityką”, odpowiadają ci, którzy nie chcą się uczyć."
Ale więcej dowiecie się z samego tekstu, oczywiście, jeśli kogoś zainteresuje.
Stallman, w przeciwieństwie do Torvaldsa, nie uważa, że lepsze jest to, co technicznie lepsze, ale to, co pozwala na cieszenie się nieskrępowaną wolnością. Nie ucieka od polityki, czego wyrazem jest ostre podsumowanie tekstu:
"Ceń swoją wolność albo ją stracisz, uczy historia. „Nie zawracaj nam głowy polityką”, odpowiadają ci, którzy nie chcą się uczyć."
Ale więcej dowiecie się z samego tekstu, oczywiście, jeśli kogoś zainteresuje.
2 Responses to "Linux, GNU i wolność"
Stallman nie ucieka od polityki, ale bywa - moim zdaniem - bardzo radykalny. Jakoś bardziej przekonuje mnie Eric Raymond, który przecież też troszczy się o etykę. Jego sentencjonalne "jeżeli chcesz zmienić świat, musisz zjednać ludzi, którzy wypisują duże czeki" wydaje mi się, prawdę powiedziawszy, rozsądniejsze niż rozprawianie o dowodach osobistych (ostatni wpis Stallmana na jego stronie).
Swoją drogą na Linuksa chętnie bym się przesiadł. Dlaczego tego nie zrobiłem? Dokładnie o tym piszesz we wpisie pięterko wyżej. Mimo pewnej komputerowej wiedzy uważam, że dla mnie to jeszcze nie jest "to". Więcej juzerfrendlizmu!
We wpisie "pięterko wyżej" trochę przesadziłem. A to za sprawą samego autora artykułu, który zdecydował się na Ubuntu- wersję Debiana, a to chyba pierwsza dystrybucja, która działała w ramach Fundacji Wolnego Oprogramowania i podpisywała się jako GNU/ Linux. Czy dalej mają tak bliskie związki, tego nie wiem i czy był to rzeczywisty powód, pewnym być nie mogę.
Co do przesiadki- Ubuntu może nie jest najszczęśliwsze, choć może dla niektórych ideologicznie bardziej właściwe (choćby dlatego, że ma być zawsze darmowy), ale dystrybucje takie jak Mandriva (dawniej Mandrake), Suse czy Linspire (dawniej Lindows- tworzony z myślą o użytkownikach migrujących z Windows) to już dobre pomysły na początek. Obecnie, kiedy tylko mogę korzystam z Suse i konsolę oglądałem raz- z ciekawości, a wszelki sprzęt zainstalował się bez zarzutu. Namawiam zatem do testów i przesiadki. A "juzerfrendlizm" niech się i tak rozwija!
Prześlij komentarz