Szukaj na tym blogu

0

Koniec hipertekstu wg Emeryka?

poniedziałek, czerwca 20, 2005

Wiem, ostry tytul. Byc moze za ostry. Ale wymyslony nie bez powodu. "Koniec Swiata wg Emeryka..."- jedna z najbardziej znanych polskich hiperfikcji doczekala sie juz kilka miesiecy temu swojego wydania na plycie CD. Nic w tym dziwnego, zwlaszcza, ze to powiesc popularna wsrod fanow polskiej hiperfikcji. Podobno na plycie znajduja sie rowniez dodatkowe elementy, watki, ktorych nie ma w wydaniu internetowym. Wspaniale- gratka dla fanow- zbieraczy. Jednak owe fragmenty, ktorych nie ma w internecie to az trzy z czterech czesci Emeryka. Czyli "prezent" dla fanow przeogromny.

Niestety, dodatkowe porcje tekstu i tla, jakie zdobyc mozna zamawiajac hiperfikcje, to te same czesci, ktore niedawno mozna bylo czytac na stronach internetowych powiesci. Autor i wydawcy usuneli wiekszosc tekstu z internetu, pozostawiajac jedna, pierwsza czesc, ktora ma chyba zachecac do dokonania internetowego (zamowic mozna na jednej ze stron) zakupu.

Krotko mowiac, hiperfikcja (ktora jest okresleniem hipertekstowego utworu literackiego) ulegla komercjalizacji i poddala sie dominujacemu trendowi w swiatowej gospodarce. A jeszcze niedawno cieszylem sie, ze polskie hiperfikcje sa darmowe i dostepne dla wszystkich zainteresowanych czytelnikow (zwlaszcza, ze same hiperfikcje jak i czytelnikow mozna w Polsce wciaz liczyc na palcach) i ze w Polsce jeszcze dlugo, a moze wcale nie pojawia sie pomysly sprzedawania e-fikcji, jak to ma miejsce w przypadku Eastgate.

To bardzo niepokojace, ale wcale nie zadziwiajace, zwlaszcza, ze literatura teoretyczna o hipertekscie i hipertekstowa, literacka jest np. w USA wydawana przez komercyjne firmy, w tym sie specjalizujace lub w formie drukowanej (teoria) przez typowe domy wydawnicze. Niestety, nie spotkalem jeszcze ksiazki o hipertekscie, ktora bylaby wydrukowana i sprzedawana, a jednoczesnie udostepniana za darmo w internecie, po to, by promowac refleksje na tym "najbardziej wolnym" z mediow.

Jak widac wolne medium- hipertekst to tylko teoria. A osoby zajmujace sie uwolnionym medium wcale nie dzialaja na rzecz jego uwolnienia, nie biora przykladu np. z Creative Commons i chocby polskiego przykladu wydania "Wolnej Kultury"- zarowno drukiem, po normalnej cenie, jak i w sieci, za darmo.

Obawiam sie, ze polskie hiperfikcje podziela sie niedlugo na te, ktore sa narzedziem do zarabiania pieniedzy (co nie odmawia im oczywiscie wartosci literackiej) i te niszowe, podarowane uzytkownikom internetu. "Emeryk" wydany na CD bedzie raczej motywacja do komercjalizacji nowej formy literackiej ekspresji. Co bedzie nastepne?

0 Responses to "Koniec hipertekstu wg Emeryka?"