Ministerstwo Edukacji i Nauki uznało wolny pakiet biurowy Openoffice za dostatecznie dojrzały do zastąpienia komercyjnych produktów tego typu (czytaj MS Office, bo szkoły nie korzystały raczej z innych komercyjnych i zamkniętych pakietów biurowych).
"Ministerstwo Edukacji i Nauki, uwzględniając założenia inicjatywy eEurope w zakresie wspierania i rozwoju w Europie oprogramowania typu Open Source uznaje, iż oprogramowania Open Office w wersji 2.0, dystrybuowane nieodpłatnie, jest produktem dostatecznie dojrzałym i zaawansowanym zarówno dla potrzeb edukacyjnych, jak i dla zastosowań biurowych w sektorze edukacji i nauki. Wyżej wymienione oprogramowanie może z powodzeniem zastępować stosowane do tej pory oprogramowanie komercyjne, dając znaczne oszczędności środków przeznaczanych na opłaty licencyjne za korzystanie z większości dostępnych typów oprogramowania biurowego."
Cieszy mnie to niezmiernie, chociaż na razie jest to jedynie deklaracja. Pieniądze zaoszczędzone na zakupie licencji komercyjnych programów biurowych zostaną przeznaczone na rozwój oprogramowania i projektów e-learning. Ministerstwo zamierza przyjrzeć się dokładniej również innym projektom typu open source. Niepokojący jest jdnak fakt, że dobra ocena openoffice kontrastuje mocno z decyzją MSWiA o przedłużeniu umowy licencyjnej z Microsoft na dostarczanie oprogramowania. Oby peamy na rzecz Openoffice nie okazały się ładnym raportem, który ma wkazywać jedynie na świadomość informatyczno- społeczną (określenie robocze, dość niejasne, wiem) ministerstwa, ale bez związku z działaniem. Jako podatnik jestem zaniepokojony faktem, że moje pieniądze są wydawane na zakup licencji Windows, ponieważ z powodzeniem można to oprogramowanie zastąpić wolnymi programami.
Pozytywna informacja płynie z Wenezueli. Wolne oprogramowanie ma tam ogromne wsparcie państwa i jest traktowane jako szansa na niezależność naukową. Ciekawe, kiedy polskie uczelnie obudzą się i zdadzą sobie sprawę, że jeśli mamy budować społeczeństwo informacyjne czy też społeczeństwo wiedzy i walczyć o dostęp do niej, nie możemy żyć w zakłamaniu i jednocześnie korzystać z oprogramowania firm, które chcą dostęp do wiedzy ograniczyć, zamieniając ją w komercyjny, zamknięty produkt. Zarzut ten przedstawiłem w moim wystąpieniu na konferencji "Człowiek i Nowe Media III".
Na konferencji wydarzyła się zabawna sytuacja. Na konferencyjnym laptopie zainstalowany był tylko MS Office. Jedna z prelegentek przygotowała jednak swoją prezentację w Openoffice i nie wyeksportowała jej do formatu .ppt (co ja zrobiłem, świadom nieobecności wolnego oprogramowania na komputerze). Nie poddała się. Otworzyła swoją pocztę i zaczęła instalować Openoffice z przesłanego sobie wcześniej załącznika. Ostatecznie to się nie powiodło, ale pomogłem, ściągając najnowszą wersję OO i instalując ją w kilka minut. Dzięki temu moja prezentacja przygotowana w OO mogła być też w tym programie odtworzona.
Jak widać nie da się ignorować dłużej wolnego oprogramowania, a szkolni i uczelniani informatycy broniący zamkniętych programów będą musieli zmięknąć.
Na koniec polecam pakiet wolnych programów na Windows, z nadzieją, że użytkownicy przywyczajeni do takich programów mniej będą się bali przesiadki na GNU/ Linuxa, do czego Was wszystkich zachęcam.
Proud GNU/ Linux User!
"Ministerstwo Edukacji i Nauki, uwzględniając założenia inicjatywy eEurope w zakresie wspierania i rozwoju w Europie oprogramowania typu Open Source uznaje, iż oprogramowania Open Office w wersji 2.0, dystrybuowane nieodpłatnie, jest produktem dostatecznie dojrzałym i zaawansowanym zarówno dla potrzeb edukacyjnych, jak i dla zastosowań biurowych w sektorze edukacji i nauki. Wyżej wymienione oprogramowanie może z powodzeniem zastępować stosowane do tej pory oprogramowanie komercyjne, dając znaczne oszczędności środków przeznaczanych na opłaty licencyjne za korzystanie z większości dostępnych typów oprogramowania biurowego."
Cieszy mnie to niezmiernie, chociaż na razie jest to jedynie deklaracja. Pieniądze zaoszczędzone na zakupie licencji komercyjnych programów biurowych zostaną przeznaczone na rozwój oprogramowania i projektów e-learning. Ministerstwo zamierza przyjrzeć się dokładniej również innym projektom typu open source. Niepokojący jest jdnak fakt, że dobra ocena openoffice kontrastuje mocno z decyzją MSWiA o przedłużeniu umowy licencyjnej z Microsoft na dostarczanie oprogramowania. Oby peamy na rzecz Openoffice nie okazały się ładnym raportem, który ma wkazywać jedynie na świadomość informatyczno- społeczną (określenie robocze, dość niejasne, wiem) ministerstwa, ale bez związku z działaniem. Jako podatnik jestem zaniepokojony faktem, że moje pieniądze są wydawane na zakup licencji Windows, ponieważ z powodzeniem można to oprogramowanie zastąpić wolnymi programami.
Pozytywna informacja płynie z Wenezueli. Wolne oprogramowanie ma tam ogromne wsparcie państwa i jest traktowane jako szansa na niezależność naukową. Ciekawe, kiedy polskie uczelnie obudzą się i zdadzą sobie sprawę, że jeśli mamy budować społeczeństwo informacyjne czy też społeczeństwo wiedzy i walczyć o dostęp do niej, nie możemy żyć w zakłamaniu i jednocześnie korzystać z oprogramowania firm, które chcą dostęp do wiedzy ograniczyć, zamieniając ją w komercyjny, zamknięty produkt. Zarzut ten przedstawiłem w moim wystąpieniu na konferencji "Człowiek i Nowe Media III".
Na konferencji wydarzyła się zabawna sytuacja. Na konferencyjnym laptopie zainstalowany był tylko MS Office. Jedna z prelegentek przygotowała jednak swoją prezentację w Openoffice i nie wyeksportowała jej do formatu .ppt (co ja zrobiłem, świadom nieobecności wolnego oprogramowania na komputerze). Nie poddała się. Otworzyła swoją pocztę i zaczęła instalować Openoffice z przesłanego sobie wcześniej załącznika. Ostatecznie to się nie powiodło, ale pomogłem, ściągając najnowszą wersję OO i instalując ją w kilka minut. Dzięki temu moja prezentacja przygotowana w OO mogła być też w tym programie odtworzona.
Jak widać nie da się ignorować dłużej wolnego oprogramowania, a szkolni i uczelniani informatycy broniący zamkniętych programów będą musieli zmięknąć.
Na koniec polecam pakiet wolnych programów na Windows, z nadzieją, że użytkownicy przywyczajeni do takich programów mniej będą się bali przesiadki na GNU/ Linuxa, do czego Was wszystkich zachęcam.
Proud GNU/ Linux User!
Tag: edukacja
Ten wpis jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 2.0 Poland.
1 Responses:
open office swietny, sam uzywam od bardzo dawna i narazie same plusy ;)
Prześlij komentarz