Ostatnio nie mam czasu na pisanie. Być może czytelnicy mi to wybaczą, być może nie. I tak jestem tylko jednym z przeogromnej liczby źródeł informacji więc wielkiej straty na pewno nikt nie odczuwa, kiedy się nie odzywam.
Jestem w fazie nasycania się, nasiąkania nowymi ideami, a może raczej odkrywania tych, które kiedyś było mi dane jedynie powąchać, może lekko polizać lub zaledwie uszczypnąć. Zagłębiam się coraz bardziej w pedagogikę emancypacyjną, pedagogikę krytyczną i wszystko co z tym związane. Zacząłem właściwie od podstaw- korzystając z ułatwienia, jakim jest zamawianie zagranicznych książek w Empiku- zabrałem się za "Pedagogy of the oppressed" Paulo Freire. Myślę, że jest to lektura, którą trzeba przejść kilkakrotnie, pomimo faktu, że ma się wrażenie bezproblemowego odbioru już za pierwszym razem. Zastanawiając się nad radykalnymi poglądami Paulo Freire, przekopując strony WWW, próbując znaleźć jak najwięcej informacji o pedagogice emancypacyjnej i krytycznej, uświadamiam sobie współczesne rodzaje opresji, zwłaszcza te, które dotykają nas nie do końca w namacalny sposób, te z cyfrowego świata: prawo autorskie, konsekwencje cyfrowego wykluczenia, inwigilacji itp. Uświadamiam sobie, że nieustannie narzuca się nam wizję świata, w której musimy korzystać w określony sposób z ograniczonej liczby wytworów, np. z oprogramowania konkretnej firmy, którego nie możemy zmieniać, którym nie możemy się podzielić ze znajomymi. Muzyki, której nie można wypożyczyć koledze, której fragmentów nie wolno wykorzystać do skomponowania własnego utworu. Współczesna kultura remiksu, której można oczywiście wiele zarzucić, tak naprawdę nie różni się od poprzednich epok, kiedy idee krążyły wśród ludzi i kiełkowały na przyjaznej glebie, mieszając się z innymi, łącząc i wydając zupełnie nowy plon. Dzisiaj tego typu działania są nawet coraz bardziej utrudnione- prawo patentowe ogranicza możliwość leczenia biednych, bo nie pozwala na produkowanie leku taniej, ze względu na patentowy monopol konkretnej firmy. Nie możemy swobodnie tworzyć na podstawie istniejących już treści, chociaż wielokrotnie się to sprawdza, jak w przypadku Wikipedii- tworzonej wspólnymi siłami. Coraz częściej nie mamy dostępu do wiedzy, traktowanej jak inne towary, a dostęp oznacza konieczność opłacenia haraczu, przy jednoczesnym zakazie rozdania czegoś, co zakupiliśmy, tym, których na to nie stać. Pomimo faktu, że koszt kopiowania praktycznie nie istnieje.
Tak. Rozpisałem się. I prawdopodobnie piszę banały, które były wypowiadane tysiące razy. Ale zastanawiam się, czy nie potrzebujemy nowej pedagogiki. Pedagogiki cyfrowo uciśnionych, która pozwoliłaby nam uświadomić sobie opresje cyfrowej rzeczywistości i działać przeciwko nim, dając narzędzia do wyzwolenia, skutecznego oporu przeciwko ograniczeniom, które dla mnie, pedagoga, są bardzo istotne. Ograniczeniom dostępu do wiedzy, rozpowszechniania jej i aktywnego współtworzenia, a raczej odkrywania na nowo, nieustannego ponownego inspirowania jednych idei przez drugie, przetwarzania. Bo czy coś może być powiedziane raz na zawsze, zwłaszcza w świecie, który jak nigdy dotąd, pozwala nam na nieustanne mieszanie barw i refleksji, wcale nie prowadząc do powstania szarej brei?
I w tym kontekście zacytuję Wam słowa, odnalezione na stronie Henry'ego Giroux, jednego z teoretyków pedagogiki krytycznej. Słowa, które wypowiedział Carlos Torres:
"There is one thing that Paulo (Freire) has said over and over again, which is, 'YOU DON'T HAVE TO FOLLOW ME. YOU HAVE TO RE-INVENT ME'"
Jestem w fazie nasycania się, nasiąkania nowymi ideami, a może raczej odkrywania tych, które kiedyś było mi dane jedynie powąchać, może lekko polizać lub zaledwie uszczypnąć. Zagłębiam się coraz bardziej w pedagogikę emancypacyjną, pedagogikę krytyczną i wszystko co z tym związane. Zacząłem właściwie od podstaw- korzystając z ułatwienia, jakim jest zamawianie zagranicznych książek w Empiku- zabrałem się za "Pedagogy of the oppressed" Paulo Freire. Myślę, że jest to lektura, którą trzeba przejść kilkakrotnie, pomimo faktu, że ma się wrażenie bezproblemowego odbioru już za pierwszym razem. Zastanawiając się nad radykalnymi poglądami Paulo Freire, przekopując strony WWW, próbując znaleźć jak najwięcej informacji o pedagogice emancypacyjnej i krytycznej, uświadamiam sobie współczesne rodzaje opresji, zwłaszcza te, które dotykają nas nie do końca w namacalny sposób, te z cyfrowego świata: prawo autorskie, konsekwencje cyfrowego wykluczenia, inwigilacji itp. Uświadamiam sobie, że nieustannie narzuca się nam wizję świata, w której musimy korzystać w określony sposób z ograniczonej liczby wytworów, np. z oprogramowania konkretnej firmy, którego nie możemy zmieniać, którym nie możemy się podzielić ze znajomymi. Muzyki, której nie można wypożyczyć koledze, której fragmentów nie wolno wykorzystać do skomponowania własnego utworu. Współczesna kultura remiksu, której można oczywiście wiele zarzucić, tak naprawdę nie różni się od poprzednich epok, kiedy idee krążyły wśród ludzi i kiełkowały na przyjaznej glebie, mieszając się z innymi, łącząc i wydając zupełnie nowy plon. Dzisiaj tego typu działania są nawet coraz bardziej utrudnione- prawo patentowe ogranicza możliwość leczenia biednych, bo nie pozwala na produkowanie leku taniej, ze względu na patentowy monopol konkretnej firmy. Nie możemy swobodnie tworzyć na podstawie istniejących już treści, chociaż wielokrotnie się to sprawdza, jak w przypadku Wikipedii- tworzonej wspólnymi siłami. Coraz częściej nie mamy dostępu do wiedzy, traktowanej jak inne towary, a dostęp oznacza konieczność opłacenia haraczu, przy jednoczesnym zakazie rozdania czegoś, co zakupiliśmy, tym, których na to nie stać. Pomimo faktu, że koszt kopiowania praktycznie nie istnieje.
Tak. Rozpisałem się. I prawdopodobnie piszę banały, które były wypowiadane tysiące razy. Ale zastanawiam się, czy nie potrzebujemy nowej pedagogiki. Pedagogiki cyfrowo uciśnionych, która pozwoliłaby nam uświadomić sobie opresje cyfrowej rzeczywistości i działać przeciwko nim, dając narzędzia do wyzwolenia, skutecznego oporu przeciwko ograniczeniom, które dla mnie, pedagoga, są bardzo istotne. Ograniczeniom dostępu do wiedzy, rozpowszechniania jej i aktywnego współtworzenia, a raczej odkrywania na nowo, nieustannego ponownego inspirowania jednych idei przez drugie, przetwarzania. Bo czy coś może być powiedziane raz na zawsze, zwłaszcza w świecie, który jak nigdy dotąd, pozwala nam na nieustanne mieszanie barw i refleksji, wcale nie prowadząc do powstania szarej brei?
I w tym kontekście zacytuję Wam słowa, odnalezione na stronie Henry'ego Giroux, jednego z teoretyków pedagogiki krytycznej. Słowa, które wypowiedział Carlos Torres:
"There is one thing that Paulo (Freire) has said over and over again, which is, 'YOU DON'T HAVE TO FOLLOW ME. YOU HAVE TO RE-INVENT ME'"
Tag: Freire
Ten wpis jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 2.0 Poland.
0 Responses to "Pedagogika (cyfrowo?) uciśnionych"
Prześlij komentarz