Szukaj na tym blogu

1 komentarze

Niech żyje absurd! Microsoft walczy z cyfrowym wykluczeniem

czwartek, października 19, 2006

Po przeczytaniu informacji w Dzienniku Internautów, dotyczącej informatyzacji Podlasia nie byłem ani specjalnie zdziwiony, ani zaskoczony. Otóż na Podlasiu rozpoczęto projekt, który ma zwalczać cyfrowe wykluczenie, skierowany głównie do bezrobotnych i zagrożonych bezrobociem. Sprzęt zakupił bank światowy, pewne programy zakupiły pewne firmy (w tej chwili to mniej istotne). Microsoft przyznał natomiast grant w formie pieniężnej i oprogramowania w wysokości 350 tysięcy dolarów.

Na potrzeby projektu powstało również polskie tłumaczenie programu Microsoftu "Digital Literacy". Jak pisze DzI:

"Program został opracowany przez firmę Microsoft z myślą o osobach dorosłych, które nie potrafią korzystać z technologii komputerowych, a chciałyby zdobyć tę wiedzę i wykorzystać ją do rozwoju osobistego i zawodowego".

Dziennikarze dodają jeszcze, że wsparcie od Microsoftu przyznawane jest "w ramach ogólnoświatowego programu grantowego zainaugurowanego przez Microsoft Corporation w 2003 roku - Microsoft Unlimited Potential" (!) (pogrubienie i wykrzyknik moje).

Moje zastrzeżenia:
* uważam, że wsparcie ze strony Microsoftu jest nic nie warte. Bez problemu można zainstalować na komputerach wolne i jednocześnie darmowe oprogramowanie, które nie ustępuje w niczym systemowi operacyjnemu Microsoftu.
* Wolne oprogramowanie zainstalowane w pracowni umożliwiłoby administratorom swobodne kształtowanie systemu operacyjnego na potrzeby pracowni, ponadto nie byłoby potrzeby zakupu dodatkowego oprogramowania chroniącego przed wirusami oraz oprogramowania edukacyjnego, pakietów biurowych, programów do obróbki grafiki, wideo i dźwięku.
* Zapewne wsparcie od Microsoftu jest jednorazowe i po kilku latach nie będzie darmowej wymiany oprogramowania, a trzeba pamiętać, że koszt zakupu licencji na korzystanie z Windows to przynajmniej 300zł. Podobnie sprawa wygląda z licencją na użytkowanie oprogramowania antywirusowego i innych własnościowych programów. Zatem część nakładów przekazanych dla pracowni, wróci do Microsoftu i innych firm najpóźniej za kilka lat. W przypadku zainstalowania wolnego oprogramowania, nie byłoby takiej potrzeby.
* Zakup następnej licencji na korzystanie z Windows pociągnie za sobą prawdopodobnie zakup nowego sprzętu, ponieważ następca XP- Vista, ma bardzo wygórowane wymagania sprzętowe.
* "Last but not least"- Microsoft próbuje redukować skutki cyfrowego wykluczenia, chociaż sam się do cyfrowego wykluczenia nieustannie przyczynia i to na wielu płaszczyznach. Przede wszystkim każe sobie płacić ogromne sumy za licencje na korzystanie z oprogramowania, licencje zwykle jednostanowiskowe, a w przypadku nowego systemu Vista- licencje, któr będzie można odsprzedać tylko raz. Poza tym, Microsoft nieustannie zabrania działan edukacyjnych w oparciu o swoje systemy operacyjne, ponieważ zabrania dostępu do kodu. Nieznajomość kodu Windows oznacza również nieznajomość dokładnego funkcjonowania systemu- nie wiemy, czy Microsoft nie gromadzi dokładnych danych na temat użytkowników itp. Nie można walczyć o dostęp do wiedzy, jednocześnie zabraniając do niej dostępu.

Muszę zatem przyznać, że walka z cyforwym wykluczeniem w wydaniu Microsoftu w ogóle mnie nie przekonuje. Traktuję ją raczej jako podstępną kampanię promocyjną. Przypominam sobie, że rok czy dwa temu powstała pierwsza w Polsce pracownia komputerowa dla bezdomnych. Powstała przy niskich nakładach, ponieważ komputery zaopatrzono wyłącznie w wolne oprogramowanie i łaska Microsoftu nie była wcale potrzebna. Przypomina mi się również, że w jednym z tekstów Lessiga w "Świecie Techniki" czytałem o brazylijskich ciężarówkach, czy też autobusach, które zaopatrzone w komputery z wolnym oprogramowaniem jeżdżą po kraju, by uczyć niepiśmienne dzieci "digital literacy". Być może taki sposób Microsoftowi nie odpowiada, ponieważ dzieci w Brazylii uczą się wyrażać siebie poprzez komunikaty medialne konstruowane niejednokrotnie w oparciu o istniejące już teksty- kopiują, wklejają i miksują. A uczenie dzieci, że kultura jest własnością nas wszystkich i wszyscy powinniśmy miec dostęp do wiedzy jest, z punktu widzenia obecnej strategii twórców Windows, niebezpieczna. Niebezpieczna wielce, ponieważ podważa święte obecnie prawo własności intelektualnej i mogłoby zapoczątkować, a właściwie rozszerzyć dyskusję nad restrykcyjnym prawem autorskim, ale i patentowym na szkoły i społeczne instytucje edukacyjne. A na to Microsoft pozwolić sobie nie może.

Niestety, świadczy to również o beznadziejnym przygotowaniu placówek edukacyjnych, które decydują się na rozwiązania Microsoftu. Brak świadomości w tej kwestii, to podcinanie gałęzi, na której wszyscy siedzimy. Ale nie widzę raczej zbyt wielkich szans na poprawę, jeśli nie będziemy podejmować radykalnych akcji protestacyjnych i radykalnych akcji edukacyjno-uświadamiających. Bo Windows jest znośnym systemem operacyjnym, jeśli nie jest się świadomym społecznych skutków jego wykorzystania.

Tag: , ,
Creative Commons License
Ten wpis jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 2.0 Poland.

1 Responses:

Anonimowy Says:

W zasadzie się zgadzam, ale Twoje stwierdzenie, że "Windows jest znośnym systemem operacyjnym, jeśli nie jest się świadomym społecznych skutków jego wykorzystania" zaskoczyło mnie.

Czyżbyś uznawał, że osoby korzystające z oprogramowania MS przyczyniają się m.in. do "cyfrowego wykluczenia"?

Moim zdaniem wysuwasz wnioski, które idą zbyt daleko. Przyznaję, że MS przyczynił się do zmonoplizowania rynku systemów operacyjnych, oprogramowania biurowego itp. Przyczynił się również do powstania całego software'owego biznesu, który zarabia produkując zamknięte oprogramowania pod systemy MS.

Zauważ jednak, że ruch open source'owy dotyczy również platform MS. Są programiści, którzy korzystają z Windows (bo mają jakieś powody, bo im się podoba etc.) i tworzą orpgoramowanie open-source pod Windows. Tworzą więc coś co przeciwdziała "cyfrowemu wykluczeniu". I nie sądzę, żeby była to wyłącznie kwestia tego, że mają świadomość, że MS przyczynia się do takiego wykluczenia. Po prostu chcą tworzyć, coś co działa pod Windows bo chcą usprawnić sobie pracę pod tym system, bo chcą się wykazać, bo chcą coś zrobić dla innych. Długo by można wymieniać.

Pod Windows istnieją open-source'woe przeglądarki, pakiety biurowe, programy do obróbki grafiki, dźwięku itd. Wiele z nich ma jedną zaletę, są rozwijane nie tylko pod konkretne systemy operacyjne, ale też i pod różne platformy sprzętowe: komputery Apple, przeglądarki do telefonów komórkowych. Często powstały najpierw pod linuxa, a później pod Windows - bo jakiś programista zauważył, że Ci "linuksiarze mają fajny soft".

Nie uważam, że korzystanie przez osoby prywatne z oprogramowania MS przyczynia się do tego, że dochodzi do "wykluczenia cyfrowego". Co za różnica, że w domu mam Windows a nie Linux? Jest to mój prywatny wybór. Jeżeli jednak instytucji państwowe wymuszają na mnie w jakiś sposób używanie systemów Windows (np. zusowska aplikacja Płatnik), to jest to złe, i właśnie to przyczynia się do "cyfrowego wykluczenia". Podobnie ze szkołami, które uczą dzieci pracy z komputerem wyposażonym wyłącznie w system Windows.

Czy jakiś "produkt" kultury stworzony pod zamkniętym oprogramowaniem, ale udostępniony na licencji np. CC 2.5 BY-SA - http://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.5/ i dostępny również pod oporgramowaniem open-source, będzie się różnił, od tego samego "produktu" stworzonego pod wolnym oprogramowaniem, udostępnionym na takiej samej licencji? Moim zdaniem nie.

Aby nie istniało "cyfrowe wykluczenie" wydaje mi się, że należy się skupić na kilku elementach (piszę na szybko i lista z pewnością nie jest pełna).
- edukacja: osobom, które wchodzą w świat komputerów, internetu trzeba pokazać, że nie istnieją tylko Windowsy, że jest coś takiego jak Linux i inne systemy. Trzeba wyjaśnić im na czym polegają różnice itd. itp. Podobnie z internetem: google to nie jedyna wyszukiwarka, a onet to nie cały internet...
- otwarte standardy i oprogramowanie, które się do nich stosuje - to one będą przyczyniać się głównie do dostępności "tworów" kultury - np. prezentacja stworzona pod MS PowerPoint powinno być dostępna na każdej platformie systemowej, a także sprzętowej. Nie chodzi mi tu tylko o to, że prezentacja się uruchomi, ale że będzie w pełni poprawnie wyświetlona. Oczywiście trzeba tutaj wspomnieć również o edukowaniu twórców - pokazać im, że np. grafika stworzona pod Corel Draw, może nie być przez wszsystkich otworzona, ze względu na to, że nie każdego stać na ten program.
- prawa autorskie - trzeba uprościć system licencji, moim zdaniem licencje CC, to krok w dobrym kierunku. Jednak dobra licencja to nie wszystko - trzeba jeszcze edukować ludzi (chyba głównie twórców) i wytłumaczyć im, dlaczego opłaca się udostępniać swoją twórczość szerokiej publiczności np. na licencji CC 2.0 BY-NC-SA - http://creativecommons.org/licenses/by-nc-sa/2.0/pl/

Podsumowując: powinniśmy dążyć do takiej sytuacji, aby "produkty" kultury powinny być dostępne dla wszystkich, za darmo (do prywatnego użytku). Platforma programowa i sprzętowa, którą posługuje się odbiorca, nie może uniemożliwiać odbioru, a także w nim przeszkadzać.

Obecnie jeżeli twórca jest świadomy może przy użyciu wyłącznie zamkniętego oprogramowania stworzyć "produkt" dostępny dla wszystkich i za darmo, również dla tych, którzy używają wyłącznie oprogramowania open-source.