Szukaj na tym blogu

7

szybkie życie- szybka informacja- szybka śmierć

sobota, lutego 24, 2007

Wczoraj ze znajomym z seminarium doktorskiego, który w innej konfiguracji jest także moim studentem (Pozdrawiam Piotrze!) przeszliśmy dość szybko od rozmowy o czytnikach rss do rozmowy o nadmiarze informacji. Obaj zgodziliśmy się, że nadmiar źródeł doprowadza do szaleństwa i zawsze wiemy za mało, wciąż żyjąc ze świadomością, że nie sięgnęliśmy do przynajmniej kilku wartościowych źródeł. Zwróciłem uwagę, że w dzisiejszym świecie elity intelektualne nie funkcjonują jak kiedyś w roli filtrów- gate-keeper'ów, którzy segregowaliby informacje i służyliby za autorytety wiedzy. Dzisiaj każdy autorytet może być sprowadzony do rangi kanału rss. I o ile kiedyś mogliśmy mieć kilku, kilkunastu swoich mistrzów, to dzisiaj możemy mieć kilkaset źródeł informacji, których ciągle za dużo i które traktujemy powierzchownie. Sam złapałem się na tym, że nie czytam już wszystkiego, co serwuje mi mój czytnik rss, a subskrybuję zaledwie kilkadziesiąt kanałów. Kiedy odkładam jakąś informację do przeczytania na później, w większości przypadków zapominam o niej. Najważniejsze wieści zapisuję w del.icio.us, a czasami nawet publikuję jako wpis blogowy w bloglines, gdzie czytnik rss jest zintegrowany z blogiem. Tagi w del.icio.us już nie wystarczają, musiałem je pogrupować w szersze kategorie i szczerze mówiąc folksonomia coraz bardziej przypomina mi śmietnik, a może raczej hipermarket- po co mi kilka tysięcy lini produktów, kiedy wystarczy mi dwadzieścia, jak bohaterowi filmu "Brave New World"?.

Marzyliśmy obaj z Piotrem o spokojniejszym życiu, w którym moglibyśmy zasiąść do najważniejszych lektur, a później o nich porozmawiać. Piotr opowiedział o znajomych, którzy odrzucają uczenie się nie tylko formalne, ale studiowanie tekstów, źródeł internetowych i uczą się nieustannie w działaniu, w dyskusji z innymi, aktywnie pracując w różnego typu organizacjach, od czasu do czasu tylko wykorzystując internetowców, prosząc o konkretny materiał niezbędny do pracy.

Odnosząc się do sieci, przypomniałem o Lemie, który sugerował utworzenie nowej sieci informacyjnej, "akademicko- intelektualnej", która miałaby się odciąć od śmietnika, jakim jest internet. A pomysły Lema na ten temat sięgają połowy lat dziewięćdziesiątych. Tylko jak to zrobić? Piotr sprowadził mnie na ziemię- budowa nowej sieci to mrzonki. Z drugiej strony powstają tego typu sieci w internecie, ale kolejny problem to fakt, że albo są zamknięte dla ludzi spoza uczelni (jak bazy czasopism), albo składają się z wielu osób (stron WWW) i nawet po selekcji przeprowadzonej przez grupę wciąż mamy przeogromny materiał do przestudiowania (przejrzenia). Nawet solidny gate- keeper, mozolnie selekcjonujący i komentujący dla nas informacje, może być sprowadzony do rangi jednego ze stu kanałów.

Zastanawiałem się również, czy sieć 2.0, jaką się wszyscy zachwycamy, nie jest tak naprawdę narzędziem biznesu, który za całą społecznościową otoczką kryje wizję rozdrobnienia społeczeństwa, ogłupienia nas tysiącami serwisów, klikaniem po nowych znajomych, pozornym dzieleniem wiedzą, a na dobrą sprawę jesteśmy być może maszynkami do robienia pieniędzy, niezdolnymi skupić się w większych grupach wokół bardziej spójnej idei. Z kolei Piotr sugerował, że być może mam rację, ale podzielone, drobne i różne ideologicznie grupy mogą się łączyć i robią to w ramach meta- idei, meta- buntu, jak np. grupy alternatywne organizujące spotkania o znaczeniu globalnym (Światowe Forum Społeczne), czy ogromne protesty, czasami wręcz egzotycznych koalicji, przeciwko jedynej i słusznej, neoliberalnej wizji globalizacji. Coś w tym jest. Pytanie tylko, jak uczyć ludzi współpracy w ramach rozdrobnionych struktur? Jak odnaleźć się w nadmiarze informacji? Bo ucieczka od komputera i internetu do książek, ucieczka od dzisiejszego świata opartego na informacji i wiedzy, może jedynie sprawić, że nie będziemy mieli absolutnie żadnego wpływu na jakiegolwiek zmiany. Obaj stwierdziliśmy, że zamknięcie się w małej grupie osób o ograniczonych źródłach informacji może prowadzić do radykalizacji poglądów i zamknięcia na dialog. Przykładem są chyba radykalne grupy terrorystyczne, działające w ukryciu, w odcięciu od innych poglądów i ludzi, uczone tylko jednej słusznej ideologii, w myśl której ich członkowie gotowi są umierać.

Doszedłem do wniosku, że umrę ze świadomością swojej niewiedzy. A moim guru zostaje chyba znowu Sokrates, "wiem, że nic nie wiem". Natomiast do opisu współczesnej rzeczywistości coraz częściej wystarczają mi opisy z piosenek punkowych, gdzie diagnoza jest prosta i na temat. I przykładem takiego opisu niech będzie tekst Dezertera, który przepowiada raczej kiepską przyszłość, jeśli nic się nie zmieni, podobnie jak Neil Postman, np. w książce "Technopol. Triumf techniki nad kulturą". Czy zaczynamy być niewolnikami własnych narzędzi?

Poniżej Dezerter, przestrzegający przed nadmiarem i nawołujący do ograniczenia lektury i wykorzystania zaoszczędzonego czasu na myślenie (pogrubienia moje).

Dezerter, "Nadmiar":

"Żyjemy w nadmiarze niepotrzebnych rzeczy
W nadmiarze produktów, w nadmiarze śmieci
Ta ilość przeraża i stale się powiększa
Czy widzisz, że wokół coraz mniej jest miejsca
Żyjemy w nadmiarze chamstwa i głupoty
W nadmiarze znudzenia, w nadmiarze miernoty
Coraz mniej osób zauważa piękno
Piramida brzydoty wznoszona ludzką ręką

Szybkie życie
Szybka śmierć
Słodka epoka
Gorzki śmiech
Mądre słowa
Głupia głowa
Cudowne lata
Przed końcem świata

Żyjemy w nadmiarze zła i bezkarności
W nadmiarze agresji i własnej bezradności
Coraz smutniej głos wewnętrzny się odzywa
Idiotów jest za dużo i ciągle ich przybywa
Żyjemy w nadmiarze absurdu i kiczu
W nadmiarze ludzi o podwójnym obliczu
Nawet nadmiar poczucia ciągłego obrzydzenia
Staje się wreszcie zupełnie bez znaczenia
Nauczeni od dziecka korzystać bez umiaru
Stajemy się powoli zależni od nadmiaru
żyjemy więc nerwowo otoczeni nadmiarem
Nie widząc jak nasz sen staje się koszmarem
Kiedy gasną światła i miasto zamiera
Słychać wyraźnie jak powoli pęka ziemia
Czy słyszysz ten szmer gdy zamykasz oczy
Tak kończy się wiek nadmiaru złych mocy"

Dezerter, "W dzisiejszych czasach":

"W dzisiejszych czasach zacierają się granice
Między dobrem i złem i tym się właśnie brzydzę
Królestwo mamony, ciemna strona duszy
Rozsądek wrzeszczy, ale nikt go nie słyszy

Mniej czytajcie
Mniej się uczcie
Więcej myślcie
Więcej czujcie

Jaka jest prawda prosta i wygodna
Czy dobro brakiem zła, czy zło jest brakiem dobra
Nie zawsze jest złotem, co najbardziej błyszczy
Czasem gówno swoim blaskiem wszystko może przyćmić

To, co jest białe można nazwać czarnym
Można zaprzeczyć każdemu słowu prawdy
Kłamstwo jest bronią którą stosuje każda władza
Sprawiedliwością jest tylko to co się opłaca"

Tag:
Creative Commons License
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.

7 Responses to "szybkie życie- szybka informacja- szybka śmierć"

klimowicz Says:

boli, faktycznie. najbardziej świadomość niedoczasu, zawsze go jakby brakuje, niestety.

a o czytnikach rss ostatnio dyskusja u tebe była:). wszyscy mamy za dużo, co zrobić.

GDS Says:

Szkoda że przegapiłem dyskusję. A może to i dobrze, bo jeszcze "przegrzałbym się" od nadmiaru informacji o nadmiarze informacji... ;)

Anonimowy Says:

na depresję najlepsze jest naświetlanie :)

nie jest tak źle - kto chce odnajduje w web 2.0 znajomych o wspólnych zainteresowaniach, tematy warte dyskusji, czy ludzi z poszukiwaną wiedzą

a narzędzia są doskonalone - czytniki rss zintegrowane z blogami o czym autor wspomniał

ja np. trafiłem na ten wpis z agregatora:
http://www.trendomierz.net/show/szybkie-zycie-szybka-informacja-szybka-smierc/1010936/

Unknown Says:

W rzeczy samej, to tylko narzedzia, nie ma powodów czynić z nich fetyszy lub uznawać za klucz do ostatecznego poznania. Niewiedza i wątpliwości też mają swoje miejsce.
Zresztą jest moment fascynacji, po którym przychodzi otrzeźwienie, co zresztą nie znaczy, że musimy zrewidowac totalnie swoje wcześniejsze wybory i decyzje.

Zresztą, jakoże zagladasz do blogu "jezusa" ;) więc powinienieś dobrze wiedzieć, że na początku było "słowa", potem prorocy i w koncu 12 apostołów i jakoś to wszystkio trzyma się kupy ;) Pozdrawiam :)

Unknown Says:

i jeszcze ten link a propos: http://kultura20.blog.polityka.pl/
?p=146

Anonimowy Says:

Wydaje mi się, że kluczem jest cel. Jesli celem samym w sobie staje się "bycie na bieżąco", efekt jest marny (frustracja). Jeśli mamy konkretny cel i pamiętamy o nim siedząc w sieci, może być o wiele łatwiej selekcjonować informacje. Łatwiej nie znaczy łatwo, bo nadmiar nadal jest. Choć muzyki punkowej nie jestem w stanie słuchać, teksty Dezertera przemówiły do mnie. Dzięki :)

Piotr Kowzan Says:

Swoją drogą ciekawy artykulik jest na CIA o tym, jak dziwnie łatwo poddaliśmy się temu, że wszystkie te blogi pracują dla korporacji ;) http://cia.bzzz.net/grodzenie_wirtualnej_przestrzeni_kapitalizm_2_0
Ja już wszystko mam w... google, a przecież było http://noluv4google.com.

A Dezerter kontestuje nam i sobie... ciekawsze wydają mi się np. francuskie próby np. http://www.keny-arkana.com/ i clip La Rage, opowiedzenia o rzeczywistości tak, by OPIERAJĄCY SIĘ mieli szanse policzyć się (też w sieci).

Poza tym, nie ma chyba nic lepszego jak zapisywanie sobie na karteczkach listy tego, co chce się zrobić w sieci i odhaczanie. Ale tak się robi, gdy ktoś wcześniej wyrzuci cię z kompa....o, jak mnie teraz ;)