Szukaj na tym blogu

5

"własność intelektualna" a upadek liberalnego kapitalizmu

sobota, marca 31, 2007

Znowu zacząłem kupować "Dziennik". Znowu w soboty. Dla dodatku "Europa", który często przedstawia interesujące, intrygujące wypowiedzi i wywiady. Tym razem ciekawa dyskusja m.in. ze Slavojem Żiżkiem. Nie będę referował całości, skupię się na drobnym wycinku.

Otóż Żiżek wymienia kilka zwiastunów upadku liberalnego kapitalizmu. Skupię się na pierwszych trzech, bo tak naprawdę interesuje mnie dzisiaj "ten trzeci". Pierwszym jest ekologia, która jest jeszcze traktowana jako jeden z obszarów rynku i jest "zasysana" przez kapitalizm. Ale gdy tylko dojdzie do katastrofy większej niż ta w Czarnobylu (Żiżek mówi o "dziesięć razy większej"), system się załamie, bo nikomu nie będzie się opłacało podjąć zbyt dużego finansowego ryzyka uczestnictwa w redukcji skutków katastrofy. Drugim zwiastunem upadku są nowe formy segregacji i apartheidu. Przykładem niech będą powiększające się slumsy, które zamieszkiwane przez miliony osób zostały osierocone przez państwo, nie dające sobie rady na tych obszarach, nie mające rzeczywistego zwierzchnictwa. Slumsy są potencjalnie wybuchowym obszarem, z którym, według opinii Żiżka, liberalny kapitalizm nie jest w stanie sobie poradzić. Trzeci zwiastun to dominacja własności prywatnej. Żiżek nie jest jednak "paleolitycznym marksistą", co próbował zasugerować prowadzący debatę redaktor. Dlatego, że nie chodzi mu o własność materialną. Jak pisze Żiżek:

"Chcę tylko powiedzieć, że nastąpiło przesunięcie akcentów od posiadania przedmiotów materialnych do posiadania tak zwanej własności intelektualnej. Co to zmienia? Otóż gdybyśmy pozostawili sprawę jedynie wolnemu rynkowi, dochodziłoby do rozmaitych paradoksów: np. firmy, które opatentują fragmenty genomu, byłyby właścicielami formuły naszego ciała. Zresztą dysfunkcjonalność bezwarunkowej ochrony własności intelektualnej widać już dzisiaj: kiedy w USA wypuszcza się na rynek nowy produkt, koszt systemu ochrony przed skopiowaniem jest często wyższy niż koszt samego produktu".

Przytaczałem już kiedyś w HIPERbLOGu poglądy Żiżka dotyczące wirtualnej rewolucji. Rewolucji, która za pałac zimowy powinna uznać sferę wirtualnej rzeczywistości, a raczej globalną sieć komunikacyjną. Zatem walka z neoliberalizmem powinna się w dużej mierze toczyć w przestrzeni informacyjnej, w globalnej informacyjnej sieci. Z jednej strony musi to być publikacja krytycznych sądów na temat liberalnego kapitalizmu, głosów sprzeciwu i prowadzenie debaty na temat możliwych alternatyw (np. co po kapitalizmie?), skupianie różnorodnych zwolenników zmiany. Z drugiej powinna to być walka o uwolnienie informacji. Czyli infoanarchistyczna walka o "dostęp do sumy ludzkiej wiedzy", którą to wiedzę można również twórczo wykorzystywać. Wydaje mi się, że walcząc o informację, warto sięgnąć do hakerskich wartości, przykładów hakerskiej współpracy (jak np. GNU/ Linux). Oczywiście hakerzy inspirują mnóstwo projektów realizowanych w innych obszarach kultury niż oprogramowanie- przykładem jest choćby działalność Fundacji Wikimedia i rozprzestrzenianie dzięki sieci różnego rodzaju wolnych projektów i inicjatyw opartych o wolne licencje publikowania treści. Wiadomo, licencja licencji nierówna, ale jest to jednak pewna zmiana. Być może coraz większa wolność, otwartość, dostępność i oddolność, jaką obserwuje się w internecie, przeważy nad logiką zamknięcia, m.in. ze względu na lepsze dopasowanie swobodnej, sieciowej komunikacji i współpracy do otwartej, niehierarchicznej struktury hipertekstu i otwartej infrastruktury globalnej informacyjnej sieci. Zatem raz jeszcze: informacja chce być wolna! Niech niesie nas hakerskie hasło...

Zabawne jest to, że w dominujących mediach słowo haker stało się synonimem cyber-włamywacza, cyber-kryminalisty, a może nawet cyber-terrorysty, który walczy z systemem w domowym zaciszu przed ekranem komputera. Być może nie warto zaprzeczać pejoratywnemu zabarwieniu terminu i chętnie w tym znaczeniu go używać. Bo "terroryzm informacyjny", który nie jest absolutnie związany z przemocą, ale może raczej ze zmultiplikowaną, sieciową informacją (być może wykradzioną posiadaczom praw autorskich vide p2p), która dzięki sieci szybko się ropzrzestrzenia, jest jedną z sensownych strategii walki o przestrzeń informacyjną, która w obecnych zero-jedynkowych czasach stała się synonimem przestrzeni publicznej. Realną przestrzeń publiczną już zawłaszczono, ale w "nierealu" nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego, skopiowanego miliardy razy, słowa.

ps wojenna retoryka jest jak najbardziej wskazana, bo tylko dając odpór, a nie jedynie biernie opierając, można rzeczywiście dokonać jakiejkolwiek zmiany. Zwłaszcza, że wojenny język i strategiczne planowanie jest domeną neoliberalnego działania.

Tag:
Creative Commons License
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.

5 Responses to ""własność intelektualna" a upadek liberalnego kapitalizmu"

Anonimowy Says:

Dodatek "Dziennika", który dedykuje swoje łamy okołolewicowym treściom jest swoistym biletem dla tej gazety do popisowskiej i rzeczywistości, w której władze będzie sprawować inna opcja.
Myślę też, że zapraszanie Żiżka do dyskusji jest metodą zrównoważenia konserwatywnych i zachowawczych treści, jakimi napakowany jest wykle "Dziennik", vide: sobotnio-niedzielna cziołówka o cudownie uzdrowionej zakonnicy.
Żeby była jasność, tekst Żiżka i debata wokół jego poglądów jest wielce pouczająca i pasjonująca :)

Anonimowy Says:

W kwestii refleksji ogólnej: myślę, że "liberalny kapitalizm" upadnie nie z powodu "wielkiej ekologicznej katastrofy", ale raczej dlatego, że ludzie współcześni są leniwi i tchórzliwi - nie chce im się pracować (wolą dostawać, najlepiej "według potrzeb") i boją się wziąć odpowiedzialność za własne życie (wolą, gdy ktoś im mówi, co robić, jak żyć). Cywilizacje degenerują się i upadają, pytanie tylko co dalej, co po upadku "liberalnego kapitalizmu". Pytanie jednak na inną rozmowę.

Natomiast w kwestii infoanarchizmu - próby łączenia tego ruchu ze środowiskami lewicowymi są, moim zdaniem, chybione. Przecież również libertarianie (dla których - tfu! tfu! - własność prywatna jest fundamentem ich ideologii) zaciekle walczą z prawami autorskimi i tzw. "własnością intelektualną". Chodzi bowiem nie o to, że cała własność jest zła, lecz raczej o to, że "własność intelektualna" jest po prostu sztucznym tworem, narzuconym społeczeństu siłą przez wszechwładne państwo. Myślę, że tak właśnie rozumuje - nieświadomoa ideologicznych sporów - większość ludzi. Oni szanują własność, więc nie ukradliby samochodu z ulicy czy płyty ze sklepu, nie rozumieją tylko, co to jest "własność intelektualna". Ja też nie rozumiem, więc kopiuję ile wlezie, bez oglądania się na dorabianie komunistycznej gęby zjawisku.

Piotr Kowzan Says:

Widzę, że w Zizku każdy znajduje coś dla siebie ;) Mnie jakiś czas temu zszokowała teza o tym, że tzw. wojny kulturowe przesłaniają 'rzeczywiste' problemy. I o tym też dał radę Zizek w tej samej dyskusji kilka zdań...

Co do 'Europy' (wcześniej w Fakcie) to jest ożywionym prawem wytworem kapitalizmu, co zarobi na wszystkim. A obecny (korporacja A. Springera pasuje tu) żywić się zaczął zróżnicowaniem, w tym POLITYCZNYM :))))

GDS Says:

Jah- czytam tylko dodatek "Europa" i to wybiórczo. 1,5zł na tydzień mogę dać za choć jeden ciekawy artykuł. Prawicowość Dziennika mam w ... ;)

Janie Pomsta- co do chęci jedynie dostawania dóbr, co podobno ma być cechą, która nas wygubi, to nie jestem pewien. Niech zwróci Pan uwagę, że pozornie wolny rynek i neoliberalna gospodarka sprzymierzona z państwem ograniczonym do roli policjanta i korpusu ekspedycyjnego, wraz z nastawieniem na jak największą efektywność i zysk (co wiąże się z zastępowaniem ludzi technologią), prowadzi do ograniczenia miejsc pracy. Zachęcam zatem do lektury np. "Końca pracy" Rifkina i "Życia na przemiał" Baumana. A infoanarchizm można łączyć, z czym się chce, bo nikomu nie można zabronić wiary w infoanarchizm przy jednoczesnej wierze w alterglobalizm (szeroko rozumiany) albo libertarianizm. Natomiast jakie są źródła wiary w zbawczą moc infoanarchizmu, to wewnętrzna sprawa każdego z nas. Czy będzie to niezgoda na ograniczanie dostępu do wiedzy, co przekłada się na zubożenie społeczeństwa, czy będzie to niezgoda ze sztucznym prawem narzucanym przez państwo, dla samego infoanarchizmu nie ma raczej znaczenia. Niech Pan zwróci uwagę, że powstają partie piratów, które nie identyfikują się z żądną dotychczasową opcją polityczną, ale chętnie będą współpracować z każdym, kto w zakresie "własności intelektualnej" ich popiera. Oczywiście współpraca do tego zakresu ma się ograniczać.

Gen- Żiżek to żongler, jak widzę, choć czytałem dotąd tylko jego krótkie artykuły lub wywiady z nim. Czy dam radę przebrnąć przez jakąś książkę? ;) A jak mówi sam Żiżek- globalny kapitalizm zarobi na różnicach, np. etnicznych, politycznych, kulturowych. Dlatego nie zgadza się z wizją kapitalistycznej, globalnej homogenizacji kulturowej. Czy ma zupełną rację?

Anonimowy Says:

Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.