Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą o mnie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą o mnie. Pokaż wszystkie posty
3

"Kultura Popularna" 1/08

poniedziałek, lutego 11, 2008

Gorąco zachęcam do lektury nowego numeru "Kultury Popularnej". W numerze m.in. mój tekst "Kultura popularna + niepopularna szkoła = (popularna) edukacja 2.0?". Jeśli ktoś przeczyta i zechce podzielić się krytycznymi uwagami, będę wdzięczny.

Numer poświęcony "kulturze 2.0", można znaleźć tam refleksje na temat tego, czy k20 w ogóle istnieje, a jeśli tak, cóż to takiego. Sporo miejsca poświęcono także Benklerowi i jego refleksjom.

Jak widać, HIPERbLOG przymiera i w związku z tym, że prowadzę obecnie badania terenowe do mojej pracy doktorskiej, pewnie poprzymiera jeszcze trochę. Codzienne notowanie z terenu jest strasznie angażujące, a do tego trzeba jeszcze aktywnie, niejawnie prowadzić obserwację...

Creative Commons License
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska. Czytaj dalej...

3

Edukacja warszawska 2.0- relacja

piątek, października 19, 2007

We wtorek miałem przyjemność wziąć czynny udział w konferencji "Edukacja warszawska 2.0". Spotkanie było bardzo ważnym wydarzeniem w skali kraju, nie tylko Warszawy. Tak naprawdę samej Warszawie poświęconych było niewiele wątków i rozumiem, że Biuro Edukacji musiało dopisać swoje hasło do tytułu konferencji.

Brałem udział w części pierwszej, gdzie po wprowadzeniu szefa Biura Edukacji Warszawy, następnie organizatorów: Edwina Bendyka i Mirosława Filiciaka oraz Alka Tarkowskiego, a także po krótkim wykładzie prof. Wieleckiego i przed wystąpieniem Mirosława Filiciaka, przedstawiłem kilka słów na temat "Edukacja przyszłości. Świadomość, aktywność, wymiana współpraca" (notatkę z wystąpienia znajdziecie na "Kulturze 2.0"). Pomijając fakt, że po nocnym wstawaniu by na 9.00 pojawić się w Warszawie, wysiadł mi nieco system oddychania i wszystko powiedziałem na szybkich i krótkich oddechach, udało mi się przedstawić najważniejsze tezy. Po wystąpieniu spotkałem się z zarzutem od nauczycielki z jednego z warszawskich liceów, że promując wartości hakerskie w edukacji, promuję wartości bandyckie, ale Edwin Bendyk szybko sprostował, że nie chodziło mi zapewne o medialny obraz hakerów (pierwszy do odpowiedzi na zarzut wyrywał się Jarosław Lipszyc, ale to chyba zrozumiałe, jesteśmy ideologicznie w pewnych kwestiach z podobnej G(NU)liny).

Nie będę omawiał prezentacji. Były bardzo ciekawe, różnorodne i świetnie, że coraz więcej uwagi poświęca się wykorzystaniu mediów w edukacji formalnej i dostrzega możliwość współpracy pomiędzy szkołą- instytucją, a inicjatywami oddolnymi. Niestety, nie udało mi się zostać aż do panelu, ciekaw byłem co ma do powiedzenia dr Dominik Batorski, z którym udało mi się jedynie przedstawić.

Gdybym miał szukać negatynych stron konferencji, podczas wystąpień za mało było przedstawicieli pedagogiki. Za mało było osadzenia tematyki w refleksji pedagogicznej, z pedagogicznego punktu widzenia. Zdaję sobie sprawę, że pedagodzy w Polsce niekoniecznie rozumieją, o co chodzi w nowych mediach, o czym mówi Jenkins i zapewne po części postrzegają to jako niepedagogiczną herezję. Jednak samo spotkanie edukacyjnych aktywistów, nauczycieli i naukowców (którzy choć zainteresowani edukacją medialną, zorientowani świetnie w tematyce, to jednak wyprowadzający swoją refleksję nieco obok doświadczeń pedagogiki, pedagogicznych koncepcji, pedagogicznej historii i pedagogicznej krytyki) bez większego udziału pedagogów akademickich pozostawiło we mnie uczucie niedosytu. Ale rozumiem kwestię ograniczeń czasowych, konieczność wyboru najciekawszych wątków i być może nawet brak wiedzy co do możliwości zaproszenia "świadomych pedagogów". Tu pojawia się miejsce do popisu (absolutnie nie chodzi mi o koalicję ;p) dla samych pedagogów, co też powoli zaczynamy konstruować w ramach Pracowni Edukacji Medialnej, szykując na przyszłoroczną jesień konferencję.

Niedosyt ten jednak to coś wspaniałego. Chciałbym zaznaczyć, że bardzo szanuję i jestem pod wrażeniem działań Mirka Filiciaka, Alka Tarkowskiego i Edwina Bendyka, którzy w tej chwili jako jedyni w Polsce aktywnie organizują myślenie o edukacji medialnej, nowocześnie rozumianej. Fakt odpedagogizowania myślenia o edukacji medialnej- na życzenie samych pedagogów, którzy utknęli w połowie lat dziewięćdziesiątych, czego dowodem po części jest "Pedagogika medialna" wydana przez PWN pod redakcją Bronisława Siemienieckiego- być może otworzy oczy młodym pedagogom na potrzebę aktywnego włączenia się w refleksję i prace nad kształtowaniem medialnej edukacji w Polsce w oparciu o zupełnie świeżą diagnozę edukacyjnych możliwości, zaprezentowaną przez organizatorów konferencji w Warszawie.

Przez powyższe wywody nie chcę powiedzieć, że pedagodzy mają wkroczyć i po swojemu ustawić myślenie o pedagogice medialnej, ale jedynie, że powinni współtworzyć ten obszar refleksji i praktyki, dorzucając silne pedagogiczne bodźce i współpracując z socjologami, kulturoznawcami, dziennikarzami (tu ukłon raz jeszcze w stronę organizatorów) i nauczycielami oraz uczniami, obecnie funkcjonującymi w nieformalnych edukacyjnych wspólnotach, które są dla instytucjonalnej szkoły czymś tak nierozpoznanym, jak sto lat temu powierzchnia Księżyca. Czas wspólnie zrobić jeden mały krok, który może okazać się wielkim krokiem dla ludzkości. Chodzi jedynie o to, by ludzkość nie wyprzedziła pedagogiki, pozostawiając ją z tyłu, bo może się okazać, że przez to niedopatrzenie rozleziemy się w zupełnie różne strony, bądź znajdziemy po dwóch stronach rzeki, na której nie postawiono jeszcze mostu...

Creative Commons License
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
Czytaj dalej...

4

kto nie jest z nami... ten jest Żydem

środa, kwietnia 11, 2007


Podobno jestem Żydem.
Podobno moja profesor, u której broniłem magisterkę jest Żydówką.
Podobno jestem największym nierobem, leniem i leserem w Instytucie Pedagogiki, ale nie można mnie wyrzucić z pracy, bo mam żydowskie plecy.
Podobno współpracowałem z SB jako agent.
Podobno pochodzę z żydowsko-esbeckiej rodziny.

Wszystkie te "podobno" podobno wygłosiła dzisiaj w miejscu publicznym, a dokładniej w jednym z dziekanatów Uniwersytetu Gdańskiego niejaka pani X (usuwam personalia w trosce o siebie i swoich bliskich) z mojego instytutu, która podobno uważa, że wbiłem jej nóż w plecy, kiedy zostałem jednym z przywódców studenckiego buntu, jaki doprowadził do zastąpienia jej inną osobą podczas prowadzonych zajęć, kiedy jeszcze byłem na studiach (a miała mnie za grzecznego, mądrego i kulturalnego studenta itp.). Podobno również udało mi się pozdawać wszystkie egzaminy dzięki wstawiennictwu pani doktor, która wypraszała u wszystkich wykładowców moje bardzo dobre oceny.

Poniżej chciałem umieścić moje oświadczenie lustracyjne, ale niech pani doktor wystarczy, że przyznaję się do bycia Żydem, współpracowłem z SB do ósmego roku życia, czyli do 1989r. (czekam na zaproszenie od "teraz my"), tak naprawdę jestem czarny i nigdy się nie myję, a moja ruda broda jest dostatecznym objawem mojej dwulicowości i zakłamania.

Podobno reszta moich braci w żydostwie jest tutaj

Tag:
Creative Commons License
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska. Czytaj dalej...

3

pomóż mi zgromadzić literaturę do pracy doktorskiej

czwartek, stycznia 25, 2007

Jeśli ktokolwiek z czytelników chciałby zasugerować mi lekturę, zniechęcić do czytania jakiejś książki, zrezenzować pozycję, jaką zamierzam przeczytać, wypożyczyć mi książkę, która jest mi potrzebna, a do której nie mam dostępu lub wypożyczyć ode mnie książkę, zapraszam na stronę (dr?) GDS. Gromadzę tam literaturę do przygotowywanego doktoratu. Krótkie info ze strony:

"Strona, którą odwiedzacie ma być pomocą przy pisaniu pracy doktorskiej. W tej chwili ma służyć jako zbiór pozycji książkowych, które przydadzą się przy pisaniu pracy. Osoby odwiedzające proszę o wsparcie- modyfikujcie strony dodając nowe pozycje, tworząc opisy (najlepiej wraz ze spisami treści) do poszczególnych książek, piszcie, czego z poniższej listy czytać nie warto i dlaczego. I jeszcze jedno- chętnie podzielę się z Wami moimi książkami, mogę je wypożyczać osobom zainteresowanym, o ile sami zechcecie podzielić się ze mną ciekawymi publikacjami. Współpraca poprzez sieć nie musi oznaczać ograniczeń jedynie do wspólnego tworzenia wiki.

W spisie bibliografii pogrubiono tytuły, które posiadam lub mam możliwość dysponowania nimi. Niektóre pozycje oznaczyłem tekstem "mogę wypożyczyć". Będę się jednak starał trzymać reguły niewypożyczania więcej niż dwóch książek jednocześnie jednej osobie, na okres nie dłuższy niż miesiąc, jednocześnie wypożyczając nie więcej niż dziesięć książek z mojej biblioteczki. Zainteresowanych proszę o kontakt prywatny (info w dziale "kontakt"). Mile widziane propozycje wymiany książek (oczywiście na czas lektury), chętnie wypożyczę coś od Was".

Jeśli pomysł jest wg Was idiotyczny, dajcie znać w komentarzu.

Tag:
Creative Commons License
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska. Czytaj dalej...

2

twenty six years and my life is still...

Podobno urodziny ma każda świnia. Ale w dzisiejszych czasach każda okazja jest warta świętowania. Przecież "chodzi o to, żeby było miło" jak śpiewał niegdyś Bolec. W pogoni za miłymi rzeczami można jednak stracić wszystkie, które dzisiaj za miłe uważane nie są i można odbierać życie jednostronnie, za wartościowe uznając tylko to, co jest za takie uznane przez innych. Zatem przyjmuję informacje o przeżyciu kolejnego obrotu planety z pokorą i odrobiną refleksji. A tłem dla skupienia mózgownicy niech będzie popowy hicior 4 non blondes (swoją drogą ciekawa nazwa, czyżby próba odcięcia od zbytniego "zintelektualizowania" blondynek, a może śmiech z tych, którzy stereotypy blondynek (i inne podobne) podtrzymują?).

Kilka dni temu kupiłem "Obywatelskie nieposłuszeństwo" Thoreau. I w związku z chwilą oczekiwania na nowego członka rodziny (rozczaruję Was- chodzi o kota), przysiadłem niedaleko księgarni i pochłonąłem momentalnie ten krótki, ale znaczący esej. Teraz zamierzam zabrać się za Martina Lutera Kinga i Gandhiego (no może w odwrotnej kolejności). Poza tym siedzę nad "Wirtualnym placem zabaw" Filiciaka, "Capitalists & Conquerors. A Critical Pedagogy against Empire" McLarena i odświeżam kilka książek Baumana, polewając to sosem Stanisława Lema i "trzema Lessigami" na raz (przy okazji wielkie dzięki dla Przemka Białokozowicza, który nie znając mnie, zaufał i wypożyczył przez pocztę "The future of ideas", obiecał również przywieźć z UK "Wikinomics". Jak widać, resztki zaufania w naszym społeczeństwie jeszcze się tlą, choć dobrej opinii nie mamy). Oczywiście Cesarz Kapuściński czeka w kolejce [i], świeć Panie nad Jego duszą (choć oczywiście w Pana ani w duszę nie wierzę).

Chciałem Wam z "Roszkoszy postmodernizmu" Lema wybór cytatów zrobić, ale te pięć stron wyśmiania ponowoczesności trzeba przeczytać w całości (bezndziejny rym mi "się zrobił się"). A znajdziecie w "Dylematach", Wydawnictwo Literackie 2003. No dobra, żeby było postmodernistycznie, kilka ostatnich zdań:

"Łatwiej dokopać się milionerstwa, niż dopisać: pisać w ogóle nie warto. Teraz zwłaszcza świadomość napisanego i po bibliotekach zalegającego potopu książkowo- papierowego musi do zwyczajnej przytomności przywołać. Jedyną etycznie słuszną rzeczą, czynem, dobrym uczynkiem pisarza jest powsiciągnąć wenę, zahamować, czyli przestać cokolwiek pisać. Ani się zbędnie wymądrzać, ani broń Boże fabularyzować zawile, kunsztownie. Narrację ciąć na plasterki i z nich wyższy, nowoczesny bełkot skleić. Nie i nie. Niech Bóg broni, a najpierw publiczność, chociaż ta sama obroni się, bzdury wyłącznie czytając. Nie wolno nikomu zabraniać ani o doktorach i pielęgniarkach, ani o Ogrodach (szlag jej nie trafi) Miłości, ani o kuchni paleowietnamskiej (noga w sosie bernaise, mniejsza o to, czyja), ani o miliarderach, o gwałtach, o wszystkim, łącznie z cudnie przybraną i kwieciem oplecioną dupą Maryni. To tak. Zasłonić, ale dać do zrozumienia. Krótko, z ilustracjami albo lepiej na kasiecie, milcząc. Jęki orgazmów na płycie. Fe, choć CD, to już porno. Nie trzeba nam, najwyżej RTL plus dla panów, męski magazyn w sobotę, ale ja wolę o tej porze spać. DOBRANOC!" (1992).

Jah- bibliografia będzie niebawem. Niestety (a może "stety"), ale bunt przeciwko dzisiejszemu pośpiechowi objawia się u mnie wyznawaniem zasady z pewnej wyspy, której mieszkańcy zwykli mówić "na ... każdy czas jest dobry".

Na koniec wybór z tekstu czterech nieblondynek:

25 years and my life is still
I'm trying to get up that
great big hill of hope
For a destination
(...)
And I try, oh my
God do I try
I try all the time in this institution
And I pray, oh my God do I pray
I pray every single day
for a revolution

Tag:
Creative Commons License
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska. Czytaj dalej...